Kalendarz zawodów
2010
2011

Osi±gnięcia sportowe
Polacy
Skarpa '01-'10
Skarpa '10
Skarpa '09

Aktualności 2010
Styczeń
Luty
Marzec
Kwiecień
Maj
Czerwiec
Lipiec
Sierpień
Wrzesień
Październik
Listopad
Grudzień

Relacje
Zawody
Skały
Wyniki i Pozostałe

Zawody UKSów
Informacje
Harmonogram
Wyniki

Media
Zdjęcia
Filmy

Prowadzone zajęcia

O ścianie
Regulamin
Lokalizacja
Wygląd i wyposażenie

Relacje ze skał
El Chorro- moim jednym okiem

Michał zamkn±ł plecak. Zrobiło się ciemno. Słyszałem tylko gwar lotniska, huk startuj±cego samolotu. Następnego dnia byli¶my już na miejscu, w mekce wspinaczy - El Chorro.
Wspinacze rozbili namioty i zaraz potem udali się w skały. Oczywi¶cie wzięli mnie ze sob±- bez kubka w końcu troszeczkę trudno się wspinać. Wtedy wła¶nie zobaczyłem je pierwszy raz - wysokie formacje czerwonego wapienia. Wierzcie mi były cudowne. Asekurowałem już na Jurze, w Arco, we Włoszech i wielu innych miejscach ale tak cudnych dróg , jakom metalowy, nie widział! Rozejrzałem się moim jednym wolnym okiem, ( przez drugie wiła się wła¶nie pani lina więc nic nie widziałem) żeby zorientować się co to za ludzie, z którymi tu przyjechałem i czy ewentualnie maj± jakie¶ fajne kubki albo rewersa. Przyznam, iż w Michałowej szufladzie doskwierała mi nieco samotno¶ć. Spojrzałem na skały. Na jednej drodze wisiał Krzy¶ - tajemniczy i nieodgadniony, niczym szpieg z Krainy Deszczowców, obok walczył Michał - tak, tak mój wła¶ciciel. Duma mnie na jego widok rozpierała. Nieskromnie powiem iż moim zdaniem mój wła¶ciciel ma najwspanialszy u¶miech i plecy na ¶wicie. Michał w skały przyjechał ze swoj± drug± połow± - niebieskook± Lonci±. Nieco dalej mężnie pi±ł się do góry Trol, fotografowany i zagrzewany do boju przez swoj± żonę - Trolow± ( Trole to urocze stworzenia). Gdzie¶ w oddali gawędziarz ¦rubka kokietował jak±¶ dziewczynę. Nie wiem dokładnie o czym rozmawiali - może o czosnku, a może o wybitnym talencie kulinarnym ¦rubki. Pewnie już nigdy się nie dowiem. Pod skałami pałętała się jeszcze jaka¶ dziewczynka w kwiaciastych spodenkach i prze¶licznym lansiarskim bereciku - Kasia.
Tak, z tymi siedmioma osobami przyszło mi spędzić kolejne 10 dni. Przyznać muszę, iż mało problemu sprawiali. Tylko się wspinali i wspinali i wspinali - a jak już się im znudziło (niektórym nie nudziło się nigdy) to spacerowali. Wymagań wielkich też nie mieli. Namiot rozbity pod skałami, słoneczny dzień i jeden Cruzcampo za 1euro i 50 centów wieczorem w zupełno¶ci wystarczały im do szczę¶cia.
Zaczęło się ¶ciemniać i ochładzać. Wrócili¶my do obozu - to znaczy dwóch namiotów rozbitych w lesie na wzniesieniu nad miastem. Dziewczyny zaczęły gotować co¶ co człowiek o bogatej wyobraĽni i mało wyrafinowanym podniebieniu mógł wzi±ć za obiad. A ja trafiłem z powrotem do przytulnego worka ze szpejem i zasn±łem. Mięciutki, puchowy sen przerwał mi nagle jaki¶ straszliwy hałas:
- "Wstawać, wstawać!!!!! już jest jasno, wylampia się, idziemy się wspinać" - to był Michał.
Po chwili dobiega mnie kolejny głos:
- "Ja nie wstaję - za wcze¶nie, niech kto¶ w sklepie kupi mi pomidorka i bułeczkę "- to był ¦ruba.
Chwile potem słyszę:
- "milczenie"- to był Krzy¶ko.
Znowu jaki¶ hałas, dĽwięk rozpinanego suwaka namiotu i pytanie ,, Żono gdzie jest moja szczoteczka do zębów"- to Trol przystępował do porannej toalety.
Wła¶nie tak rozpoczynały się kolejne dni. Zasadniczo to wszystkie one były do siebie podobne. Krzyki Michała o poranku, pakowanie, wspinanie i wspinanie a potem wspinanie i na zakończenie znowu wspinanie i z powrotem do worka. Różnica polegała na tym że prawie za każdym razem zabierali mnie w inne miejsce. Pierwszego dnia asekurowałem na Starym Dworcu, drugiego w rejonie Suizo, trzeciego na Poemie el Roca, potem znowu na Poemie. Kolejnego dnia byłem po raz drugi na Starym Dworcu, a na końcu na Escalera Arabe. Ku mojej uciesze jeden dzień miałem wolny. Cieszyłem się tego dnia błogim spokojem bo obóz był pusty. Mogłem spokojnie poleżeć w worku, porozmawiać z ekspresami, pokokietować linę. W czasie gdy ja odpoczywałem mój wła¶ciciel z reszt± ekipy poszedł na jak±¶ Drogę Królewsk±. Nie widziałem tej drogi ale z rozmów wywnioskowałem że jest piękna i że jest to w±ska kładka wij±c± się na wysoko¶ci ok. 100 metrów wzdłuż skalnej ¶ciany, wybudowana na rozkaz jakiego¶ mocno pohalunionego króla Hiszpanii. Czas nam mijał na wspinaniu i cieszeniu się z kolejnych sukcesów i zrobionych dróg. 10 dni minęło jak z bicza strzelił i trzeba było wracać do zimnej, deszczowej Polski. Przyznaje że pod koniec wyjazdu miałem już do¶ć. Dotykali mnie chyba wszyscy, luz blok, luz blok krzyczeli i cały czas czego¶ ode mnie chcieli. Pomimo to zrobiło mi się smutno kiedy musiałem wrócić do bagażu i opu¶cić El Chorro. Wiedziałem że ludzie którzy mnie ze sob± zabrali też nie cieszyli się na my¶l o powrocie.
Znowu ciemno¶ć, hiszpański gwar lotniska, potem polskie rozmowy i uderzenie zimna. Wiedziałem już że wrócili¶my do kraju nad Wisł±. W czasie kiedy ja próbowałem nie dopu¶cić do zbytniego wyziębienia moich metalowych czę¶ci, lubelska ekipa poszła na pierwszy po powrocie, tradycyjny polski, obiad do s±siaduj±cego z lotniskiem baru "Luna". Zapach schabowego, klasyczny wystrój gierkowy i polski hip-hop płyn±cy z radia, dobitnie przypominał że nie jeste¶my już w słonecznej Hiszpanii, a najbliższe wspinanie będzie dopiero za parę miesięcy na Jurze.

Katarzyna Janocińska








Zdjęcia


© Wszelkie prawa zastrzeżone SkarpaWspin 2005

Ostrzeżenie
Sporty propagowane w tym serwisie mogą być niebezpieczne dla życia lub zdrowia. Twórcy nie biorą odpowiedzialności za ewentualne wypadki zaistniałe podczas ich uprawiania.
SkarpaWspin




perkoz